Spis opowiadań o skoczkach narciarskich

sobota, 12 marca 2016

Rozdział 10

Nie wiedziałam czy chce usłyszeć co ma mi do powiedzenia lekarz, najzwyczajniej w świecie bałam się.
Mogłam usłyszeć wszystko, najgorszy wyrok, a usłyszałam jedynie:
- Będzie Pani musiała zostać w szpitalu jeszcze tydzień.
***
Gdy lekarz zostawił mnie samą, zaczęłam myśleć o tym co wydarzyło się w moim życiu w ciągu ostatnich tygodni. Byłam przybita utratą dziecka, chociaż tak na prawdę nigdy go nie kochałam, ojcem nie był Michael to chyba zrozumiałe. Tylko jaki jest sens, przejmowania się tym, co już minęło i nigdy nie powróci? Po co wracać do czegoś, czego i tak nie możemy zmienić? Niestety nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, chociaż bardzo często myślę nad jego odpowiedzią, Lecz niestety bez powracających ciągle wspomnień, nie byłoby przeszłości. Nie byłoby nas teraz w tym miejscu i czasie, w którym jesteśmy teraz. 
*** 
W trakcie dodatkowego tygodnia pobytu w szpitalu, nie narzekałam na brak towarzystwa, ciągle ktoś czuwał przy moim łóżku. Michael, Stefan, Thomas starali się jak tylko mogli, pomóc mi wyjść z bardzo ciężkiej dla mnie sytuacji życiowej. Mając oparcie w trzech najważniejszych dla mnie mężczyznach na pewno było mi troszeczkę łatwiej, chociaż i tak moja depresja pogłębiała się coraz bardziej i już nie radziłam sobie z tym wszystkim sama.
***
Po kilku tygodniach spędzonych w szpitalu, wróciłam do domu. Żyłam jedynie z przymusu. Mogłam już dawno ze sobą skończyć ale postanowiłam żyć dla Michiego. Wiedziałam, że moje dotychczas idealne życie już nigdy takie nie będzie lecz wierzyłam w to, że z dnia na dzień będzie coraz lepiej. Albo chociaż nie będzie gorzej. Mówią "nadzieja matką głupich". Ja miałam odmienne zdanie na ten temat. Wielu ludzi żyje tylko dzięki nadziei na lepsze jutro. Bo w końcu zawsze może być gorzej, lecz mimo tego oni nadal wierzą, że będzie dobrze i kiedyś wyjdą na prostą. Lecz nie zawsze w życiu jest tak łatwo i kolorowo, życie lubi się komplikować i rzucać nam kłody pod nogi,
***
Michael musiał jechać na konkurs do Lillehammer, bał się zostawić mnie samą więc musiałam zabrać się do Norwegii z Austria Team'em. Nie było mi to na rękę ale cóż...
Wieczorem spakowałam się, żeby rankiem być gotową do wylotu.





Z góry bardzo przepraszam, że przez tak długi okres czasu nie pojawiało się nic nowego ale ostatnie miesiące był najgorszymi w moim życiu, musiałam sobie to wszystko trochę uporządkować za co bardzo was przepraszam. Ten rozdział jest inny niż pozostałe, zdecydowanie gorszy i krótszy ale mam nadzieję, że nie będziecie aż tak bardzo krytyczne w stosunku do mnie. Liczę na to, że uda mi się dodawać rozdziały regularnie. Do napisania tego rozdziału tchnęło mnie po wczorajszym skoku Michiego w pierwszej i dla niego jedynej serii, bardzo zasmucił jego występ.


KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ









2 komentarze:

  1. Hej!
    Jaki tam gorszy. Dziewczyno, puknij się w głowę. No może i krótki lecz co poradzisz.
    Nasza bohaterka przeżywa "katusze". Mam jednak nadzieję że jakoś się pozbiera. Ma przy sobie Michaela. A on bardzo ją kocha.
    "Lecz nie zawsze w życiu jest tak łatwo i kolorowo, życie lubi się komplikować i rzucać nam kłody pod nogi." Zakochałam się w tym, wiesz? Prawdziwsze nie mogło być.
    Czekam na następny
    Buziaki;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. prawdziwe bo z życia wzięte :)
      cieszę się, że Ci się podoba :))

      Usuń