Inspiracja:
"Gdy noc przysłania niebo płaszczem gwiazd, znajduje wsparcie w pięknie
tych migotliwych ścieżek pouczających mnie jaką drogą powinnam pójść"
Dzień zaczęłam jak zawsze od porannej toalety. Następnie pożywne i lekkie śniadanie wraz z Michim oraz wyjście na codzienny trening. Każde z nas miało swoje obowiązki. Niektóre z nich były wspólnymi. lecz tym razem każde z nas poszło w swoją stronę. Oboje mieliśmy trening, każde swój. Michi znał się bardzo dobrze na siatkówce tak jak ja na skokach. Wzajemnie wspieraliśmy się w drodze naszej kariery sportowej. Byliśmy dla siebie bardzo wyrozumiali. Rzadko kiedy dochodziło między naszą dwójką do sprzeczek i różnego rodzaju konfliktów.
Mieliśmy w sobie oparcie. Każde z nas wiedziało jak to jest ponieść porażkę więc w takich momentach byliśmy dla siebie oparciem. Na treningu zawsze dawałam z siebie 100% możliwości. Nie mogłam pozwolić sobie na tak zwany spadek formy. Byłam nadzieją dla Austriackiej siatkówki. Wiele osób stawiało na mnie a ja starałam się ich nie zawieść. Moi rodzice byli ze mnie dumni a mi jeszcze bardziej dodawało to skrzydeł. Po treningu wróciłam do domu. Michael czekał już na mnie z obiadem. On był cudowny nie dość, że wrażliwy i uczynny to jeszcze potrafi gotować i to jak!
Niby ideałów nie ma, a ja się czasami nad tym zastanawiam...
Po zjedzeniu przepysznego obiadu postanowiliśmy udać się na spacer. Była cudowna pogoda. Środek lata. Upał. Trzecia w kolejności pora roku była moją ulubioną. Szliśmy tak alejkami parku gdy nagle dostrzegliśmy idących z naprzeciwka Thomasa i Kristinę. Przywitaliśmy jak to przystało na brata i siostrę oraz ich partnerów życiowych. Postanowiliśmy wspólnie udać się na kawę do pobliskiej kawiarni. Usiedliśmy przy stoliku po czym każdy z nas przejrzał MENU i wybrał coś dla siebie. Ja zamówiłam czekoladowe latte i szarlotkę. Rozmawialiśmy sobie tak przez jakąś godzinę po czym Thomas wpadł na pomysł aby zaprosić nas jutro na obiad. My oczywiście zgodziliśmy się bez wahania. Cieszyłam się z faktu, że będę mogła znów chociaż przez chwilę ujrzeć swoją chrześnicę. Kochałam Lily jak własna córkę. Byłam z nią mocno związana. Wiązały nas nie tylko więzy krwi ale również, no właśnie co?
Była to specyficzna relacja. Sama nie wiem jak to określić... To było trochę magiczne. Ona była małym dzieckiem, które nie rozumiało otaczającego go świata. Była bezbronną istotką, która była otoczona miłością ze strony wielu osób. Wracając z kawiarni gdy rozstaliśmy się z moim bratem i jego żoną, złapałam Michiego za rękę i wtuliłam się w niego. Szliśmy tak w ciszy, aż do końca drogi. Gdy dotarliśmy do domu była godzina 18:30. Mieliśmy przed sobą jeszcze cały wieczór. Postanowiłam tego nie zmarnować. Przygotowałam popcorn oraz wino. Wybrałam dla nas bardzo wzruszający film "Gwiazd Naszych Wina". Oczywiście nie obyło się bez urojenia setek kropli łez. Fil ten pokazuje jak życie potrafi być niesprawiedliwe dla młodych ludzi. Anioł śmierci zabiera do siebie tak młode osoby i wcale nie szczędzi im cierpienia. Robi wszystko by w tym cierpieniu odeszli z tego świata. Czyli w skrócie pokazuje cierpienie młodych ludzi oraz rozłąkę ich miłości...
Film skończył się koło 21. Cały czas byłam wtulona w Michaela. On dawał mi poczucie bezpieczeństwa. Nagle nasz spokój zakłócił dzwonek do drzwi. Michi z niechceniem wstał z sofy by otworzyć drzwi do, których ktoś namolnie się dobijał. Widok osoby stojącej w drzwiach mnie przeraził. Zobaczyliśmy Gregora, którego twarz była cała w krwi. Od razu wpuściliśmy go do naszego domu.
-Gregor, co ci się stało?!-zapytałam z troską w głosie.
-Sam nie wiem szedłem sobie w stronę domu, gdy nagle zza rogu wyszedł jakiś koleś w kominiarce...
-I co to on ci to zrobił?-zapytał z niecierpliwością Michi.
-Tak. On również zabrał mi portfel i telefon.-powiedział przerażony.
-Usiądź na kanapie i poczekaj chwilę.-jednocześnie wzięłam Michaela za rękę i pociągnęłam go w stronę kuchni.
***
-Michi co my mamy teraz z nim zrobić? Chyba nie pozwolimy mu wrócić do domu?
-Ja uważam, że innego wyjścia z tej sytuacji nie ma... On musi zostać u nas, będzie spał w pokoju gościnnym.
-No dobrze to ja pójdę przygotować pościel.
***
Przekazaliśmy Gregorowi naszą decyzje. Przyjął ją jakby nigdy nic. To było dziwne z jego strony...
Zaprowadziłam go do pokoju gościnnego i podałam mu pościel.
Po takiej dawce emocji miałam dość całego dnia. Poszłam wziąć szybki prysznic po czym poszłam do sypialni i wtuliłam się w Michaela po czym odpłynęłam do krainy Morfeusza...
__________________~*~_________________
Hej :)
Pojawiam się z pierwszym rozdziałem ale jestem z niego totalnie nie zadowolona... =(
Wiem jest bardzo krótki ale nie miałam na niego pomysłu...
Mam nadzieję, że to was nie zniechęci do komentowania =\
Zapisujcie się w zakładce informowani ;)
Pozdrawiam i do następnego :*
To,że krótki nie znaczy,źe beznadziejny :* Powiem tak : Super :* Ty wiesz co ja zawsze powtarzam? Jesteś najlepsza w tym co robisz i musisz sobie to powtarzać a rozdział sprosta twoim oczekiwaniom i będziesz jak najbardziej zadowolona z efektu :*
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału : Cos czuje,że Gregor chce namieszać w zyciu Michiego i Bloom tak? :D Nie pozostaje mi nic tylko z niecierpliwością czekać na nasteny rozdział :* Pozdrowionka i weny <3
Dziękuję za ciepłe słowa;*
UsuńZ opóźnieniem, ale jestem :)
OdpowiedzUsuńTrochę krótko, co nie zmienia faktu, że jest fajnie ^^ Dopiero początek i już jakieś jakieś tajemnica. Kto pobił Gregora? Jestem bardzo ciekawa, co dalej wykombinujesz :)
Weny i buziaki :**
Oj tam nie ważne, że z opóźnieniem ważne, że wgl jesteś ;)
Usuń